Autorzy science fiction od dziesięcioleci czerpią z lęku przed tym, że SI, sztuczna inteligencja, może w odległej przyszłości kontrolować nasze społeczeństwo. – Zawsze uczyliśmy się, że wroga siła musi złamać naszą wolę, aby nas kontrolować – mówi Harris. „Jeśli chcę pchnąć przeciwnika w określonym kierunku, muszę przewyższać go siłą. Już jednak w dzieciństwie, zabawiając się magicznymi sztuczkami (a potem w młodości, na studiach w Stanford University’s Persuasive Technology Lab) Harris zrozumiał, że sprawowanie kontroli nie wymaga aż tyle wysiłku. – Jak sprawić, by iluzja działała? Wystarczy wiedzieć o psychice odbiorcy jedną rzecz, której on sam nie wie. Wówczas można manipulować jego zachowaniem. Nie trzeba łamać jego woli, wystarczy wykorzystać słabości – mówi.
W ten sposób, według Harrisa, działa większość interfejsów mediów społecznościowych, programów pocztowych i aplikacji, które są obecnie integralną częścią codziennego życia miliardów ludzi. – Wszyscy chodzimy ze smartfonami w kieszeniach; automatami, które mają podobny wpływ na nasz neurologiczny system nagrody jak jednoręcy bandyci w kasynie – tłumaczy.