Co sprawia, że rajd – także w porównaniu z wyścigiem na torze – jest tak inny? Co jest w nim tak fascynującego?
Trudno to porównać. Wprawdzie w sporcie motorowym zawsze chodzi o tuning i perfekcję, ale naturalnie są różnice. Na przykład podczas rajdu samochód musi sobie poradzić z różnym podłożem: wyboje, dziury, hopki, przejazdy przez wodę. Na Dakarze wyzwaniem są dodatkowo piasek i wydmy. Do tego dochodzi fakt, że zawody trwają prawie dwa tygodnie. Każdego dnia pojazdy pokonują nawet do 800 kilometrów, czasem jeszcze więcej. Technika, która temu podoła, poradzi sobie także z innymi wyzwaniami.
Czy taki projekt nie stanowi zagrożenia dla mitu sukcesów Audi Sport?
Kto staje do rywalizacji, ryzykuje, że przegra. Ale mówi się też, że kto się nie odważy, ten nie wygra. Odwaga Audi do podejmowania wyzwań dotychczas zawsze się opłacała. Jestem przekonany, że tak samo będzie w Rajdzie Dakar. Ufam zdolnościom naszych inżynierów i ich umiejętności robienia rzeczy, które wielu uważa za niemożliwe. Według mnie tym właśnie jest postęp.
Czy chodzi przy tym też o to, aby – tak w przenośni – wypełnić ostatnie puste miejsce na regale trofeów Audi Sport?
Rajd Dakar jest jednym z największych wyzwań w sporcie motorowym. Ale daje on nam, producentom samochodów, przede wszystkim możliwość wypróbowania nowych technologii, by w przyszłości ewentualnie zastosować je w produkcji seryjnej. Większość serii wyścigów jest dzisiaj ograniczona bardzo precyzyjnymi obostrzeniami i pozostawia niewiele miejsca na innowacje, które później mogłyby być wprowadzone w samochodach seryjnych.
A Rajd Dakar jest inny?
Regulamin techniczny ma wiele stron. Jednak jest tu znacznie więcej miejsca, aby w Rajdzie Dakar pokazać „przewagę dzięki technice”. Możemy zatem, inaczej niż w Formule E, na przykład stosować nasze własne akumulatory i je przy tym dalej rozwijać. A właśnie w technologii akumulatorów i zarządzaniu energią leży największy potencjał rozwojowy elektromobilności.